poniedziałek, 21 maja 2012
Moja gra miesiąca: Alan Wake PC
Graczom PC długo przyszło czekać na nadejście nowej produkcji od studia Remedy, ale definitywnie było warto - dla mnie, jako dla fana powieści Stephena Kinga oraz smakosza wszelakich dobrych i klimatycznych horrorów ta gra jest prawdziwym przejawem doskonałości i pozycją, do której z pewnością będę co jakiś czas powracał, żeby ponownie przeżyć tak wyjątkową, ciekawą i zaskakującą historię, w dodatku w bardzo przyjemnej oprawie i doskonale skonstruowaną. Zatem, zapraszam do Bright Falls..
Bohaterem gry jest Alan Wake (nie do odgadnięcia, co ?), sławny pisarz amerykański, który cierpi od pewnego czasu na niemoc twórczą, w związku z czym jego żona zabiera go do małego, malowniczego miasteczka Bright Falls, w stanie Waszyngton, żeby nasz bohater podreperował zdrowie psychiczne i zaczął pisać kolejną powieść, jednakże zamiast tego Alan zostaje wciągnięty w wir tajemniczych wydarzeń i istot chcących zniszczyć owe sielankowe miasto. Już od pierwszego zdania, ogólny zarys fabuły, klimat i wydarzenia - gra w każdym, najmniejszym nawet calu jest jakby dotknięta ręką Stephena Kinga, dzięki czemu ma taki świetny, wyjątkowy nastrój, bardzo ciekawą i wielowątkową fabułę, oraz świat, w którym nic nie jest oczywiste. Bardzo zadowalające jest także to, że gra nic nie traci na klimacie w miarę grania, i nie "rozjeżdża się" jak to miało miejsce w przypadku np "Call of Cthulhu: Dark Corners of the Earth", gdzie od połowy kampanii uczucie grozy i strachu zostało w bezprecedensowy sposób rozstrzelane. W przypadku Alana Wake'a cały czas klimat jest gęsty, mglisty, niesamowicie mroczny, a przy tym bardzo przyjemny w odbiorze - mamy masę nawiązań do popkultury, do filmów i książek S.Kinga, do świata muzyki lat 70' i 80', do innych pisarzy powieści grozy, jak Poe czy Lovecraft. Czujne oko i ucho wychwyci takich smaczków setki, i natykamy się na takowe co krok. Jednakże bynajmniej nie odwraca to uwagi od "ciężkości" klimatu i grozy wydarzeń, jakie widzimy na ekranie. W dodatku groza owa nie jest budowana poprzez walkę, jak to ma miejsce w serii "Aliens vs Predator", czy "Dead Space"- w przypadku gry studia Remedy, po pierwsze, walki mamy dość mało, i nie są bardzo trudne (mimo, że wymagają zręcznych rąk i umiejętności wykorzystywania otoczenia), a po drugie, klimat i groza budowane są poprzez tajemnice, rozmowy, i przerywniki filmowe, co w przypadku gry komputerowej nie jest takie proste, a twórcom się w 100% udało. Powiodło się także zbudowanie świetnej mechaniki, która nie przeszkadza w rozgrywce, i co więcej - została tak wkomponowana, że nie czujemy niemalże czynności, i po ok pół godzinie gry wykonujemy wszystkie akcje zręcznie i bezproblemowo - nie ma tutaj zbędnego utrudniania i komplikowania rozgrywki, tylko kolejne "nowości", które zbieramy w trakcie gry, jak mocniejsza latarka, granaty błyskowe, czy Flare gun (na polski przetłumaczona jako "rakietnica") sprawiają, że walki, które musimy toczyć albo zagadki, które trzeba rozwiązać mają ten sam, umiarkowanie zrównoważony poziom trudności, który ani nie jest "samograjem", ani nie jest też blokadą, która sprawia, że zamiast skupiać się na fabule, niepotrzebnie stajemy na jakimś jednym, wyjątkowo skomplikowanym i przesadzonym fragmencie. To samo się tyczy wszelakich zagadek logicznych, na które się natykamy od czasu do czasu w grze - wystarczy stanąć, pomyśleć, i spokojnie rozwiązać, nie ma żadnych nieprzyjemnych zagrań w stylu przebycia całej mapy po kluczyk, żeby potem musieć wracać tą samą drogą. Wszystko kręci się wokół fabuły i klimatu gry, i jest skonstruowane w sposób, dzięki któremu mamy jeszcze lepszy odbiór tego, co się dzieje na ekranie. Podobnie z oprawą graficzną, której bardzo ciekawy i ładny styl sprawiają, że niemalże czujemy, jakbyśmy doświadczali czegoś niewytłumaczalnego - kiedy zbliża się Mrok, albo przeciwnicy, to ekran zaczyna się rozmazywać i pokrywać ciemnymi przetarciami, natomiast wszelakie oświetlenia są wykonane w taki ciepły i kojący sposób, że stanie w jakimkolwiek jasnym miejscu naprawdę gracza uspokaja. Do jakości grafiki, tekstur i efektów też nie można się przyczepić, bo stoi ona na wysokim poziomie- mamy bardzo ładne tekstury, przekonujące efekty, i dobrą animację. Jedynym mankamentem strony wizualnej gry jest taka sobie jakość konwersji PC- nawet na mocnej konfiguracji, gra potrafi spowolnić animacje na parę sekund kompletnie bez powodu. Najmniejszych zastrzeżeń nie budzi także oprawa dźwiękowa- poza przekonującymi dźwiękami i miłym dla ucha ambientem mamy także świetne kawałki muzyki rockowej mniej znanych, amerykańskich kapel, bądź też zespoły specjalnie stworzone na potrzeby gry (Old Gods of Asgard) - bardzo przyjemne dla ucha, zróżnicowane kawałki, każdy w jakiś sposób pasujący do klimatu typowego "American Horror".
Podsumowując - ta gra jest naprawdę świetna. Dla każdego fana horrorów, czy to w wydaniu growym, literackim czy filmowym, dla fanów Stephena Kinga, dla osób kochających przygodówki z ciekawą fabułą, dla osób lubiących gry "z innej beczki" - pozycja absolutnie obowiązkowa. Sam grę w 100% polecam, wystawiam jej 9+/10 : połówkę punktu ucinam za problemy z optymalizacją, oraz lekką liniowość, która i tak nie przeszkadza w żaden sposób w prowadzonej rozgrywce. Naprawdę warto kupić i zagrać - nie pożałujecie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Sysuuuuś !!
OdpowiedzUsuńA czy Ty chociaż jakieś tantiemy zbierasz za te swoje /świetne skądinąd/ recenzje ?? Jakbyś nie chciał dla siebie to zbieraj na przeróbki Jeep-ka dla swojego starego ;o) :D
Jeszcze nie, ale liczę na to, że jak na takim blogu sobie poćwiczę, to uda mi się gdzieś dostać, a może nawet powiązać z tym swoją przyszłość :) A co do Jeepa- z przyjemnością pomogę, ale Ty, Ojczulku, książkę już dawno pisać powinieneś, bo z niej dopiero byś profity odpowiednie miał ! :D
Usuń