Ogromne, kosztowne, MMORPG-owe TESO było niewypałem,
jakich mało. I bynajmniej nie mówię tego z teorii czy filmików /
recenzji na YouTube. Grałem w tą grę,
poświęciłem "zabawie" całe 40 godzin, żeby zakończyć
miesięczną rozgrywkę z uczuciem ogromnego niesmaku. Obrzydzenia
wręcz, głównie z uwagi na fakt że nie dość, że sama gra
wspaniała nie była, to zabawa wymagała miesięcznego abonamentu w
wysokości, plus minus – 50 zł. Nie potrafiłem zrozumieć tego
ruchu, tym bardziej kiedy zaraz obok są o wiele lepsze, darmowe
(bądź bezabonamentowe) MMO dostępne na rynku – jak SWTOR (w
którego gram dotychczas), Guild Wars 2, czy chociażby leciwe LOTRO.
Jednak nawet Zenimax Online poszedł po rozum do głowy oraz
zadecydował, że bez zmiany systemu Pay 2 Play to developerów nie
czeka nic poza szybką drogą na samo dno. I właśnie z okazji
rychłego przejścia produkcji na tryb bezabonamentowy, zwany Tamriel
Unlimited – kup raz, graj do woli – chcę Wam opowiedzieć,
dlaczego nie powinniście się rzucać na tą produkcję z myślą o
"Skyrim Multiplayer", oraz czego powinniście unikać.
Oczywiście, nie spodziewajcie się że ten wpis będzie
polegał na ciągłym odradzaniu Wam zakupu, oraz wymienianiu
dlaczego nie powinniście wykładać pieniędzy na tą grę. W
końcu też jestem człowiekiem – może chcecie tą produkcję
dołączyć do kolekcji obok innych odsłon TES? Może desperacko
chcecie zagrać w Elder Scrollsa innego niż
Morrowind-Oblivion-Skyrim? Może na własnej skórze chcecie się
przekonać, czy aby nie jest tak źle, lub po prostu poszukujecie
bezabonamentowego MMO w którego będziecie mogli pograć ze
znajomymi, a który owszem, wyróżnia się na tle innych gier
Online. Powiem Wam więc, co powinniście robić, czego się
wystrzegać, oraz co wybrać, żeby każdy z Was mógł się bawić
najlepiej, jeżeli jesteście zainteresowani rozpoczęciem przygody z
TESO.
Wybór
frakcji – kluczowy!
Wbrew pozorom, jest to jeden z najważniejszych
elementów dla osób rozpoczynających swoją przygodę z grą. Nie
będzie on bowiem determinował tylko dostępnych ras czy misji
fabularnych, lecz, przede wszystkim – ilość zabawy w grze
zależnie od tego, czego od niej oczekujecie. Dla tych z Was, którzy
są zainteresowani doświadczeniem najbliższym serii The Elder
Scrolls, oraz oczekującym, mniej więcej, "Skyrim w wersji
Multiplayer" – od razu wybierajcie Ebonheart Pact. Nawet nie
macie co się zastanawiać - jest to frakcja która zaczyna w
Morrowind, oraz która, jako jedyna, nosi wyraźne znamiona klimatu
serii, w związku z czym zabawa potrafi być bardzo przyjemna i nawet
klimatyczna. W dodatku, w moim subiektywnym odczuciu, questy też są
jakby bardziej zróżnicowane i mniej "MMORPGowe". Jeżeli
natomiast oczekujecie doświadczenia bardzo podobnego do World of
Warcraft, tylko że z inną walką, perspektywą i sterowaniem – to
Daggerfall Convenant będzie idealny. Tytułowe miasto bowiem,
podobnie jak sama linia fabularna, bardzo usilnie próbują udawać
Stormwind oraz okolice. Podobna konstrukcja miasta, tematyka questów
– ba, nawet strażnicy wyglądają jakoś podobnie. Jeżeli chodzi
o ostatni wybór, Aldmeri Dominion – są to
pustynno-arabsko-elfickie tereny, które mi przypadły do gustu
najmniej, oraz sprawiały bardzo przykre wrażenie mdłego,
nijakiego, darmowego grind MMO zamiast produkcji mającej The Elder
Scrolls w tytule. Eksperymentujcie, sprawdźcie, oczywiście –
jednak moim zdaniem, jeżeli kupujecie tą produkcję jako swego
rodzaju kontynuację ukochanej serii – Ebonheart będzie idealnym
startem. Był to - w moim odczuciu – jedyny sojusz oraz jedyny
kontynent, w którym miejscami bawiłem się naprawdę znakomicie, oraz
udało mi się "wsiąknąć" w strukturę oraz klimat gry.
Wasza
klasa..
Od razu Was muszę w tej kwestii rozczarować – ESO
bowiem, wbrew obietnicom wprowadza system wyraźnych klas,
pozostawiając Nam wolność jedynie w doborze ekwipunku i
umiejętności postaci. Klasy są cztery – Templar, Dragon Knight
(Dovahkiin!), Sorcerer i Nightblade. Templar, w zależności od
preferencji gracza i doboru umiejętności, może być
lecząco-wzmacniającym kapłanem, czystym "tankiem" z
ciekawymi zdolnościami ofensywnymi, bądź też mieszanką obu
poprzednich. "Smoczego Rycerza" można najprościej
określić jako balans pomiędzy "tankiem" a funkcją DPS –
w zależności od tego, co Was interesuje w grze nim najbardziej,
możecie uczynić go chodzącym czołgiem ze skórą twardą niczym
łuski, lub prawdziwym zabijaką, przywołującym smoczy ogień i
siłę godną starożytnych jaszczurów. Sorcerer natomiast jest
klasycznym magiem, którego można rozwinąć w stronę czystej magii
ofensywnej, przywoływania Daedr, albo czarów pozwalających na
przejęcie kontroli nad przeciwnikami. Moim numerem jeden był jednak
Nightblade, który potrafi być świetnym "łowcą przygód",
oraz klasą potrafiącą idealnie pogodzić walkę wręcz, na
dystans, oraz rozsądne zdolności defensywne. Najważniejsze tutaj
jest, żebyście grali zgodnie z tym, jak Wam jest wygodnie oraz jak
graliście w "zwykłych" Elder Scrollsach. Lubiliście grać
wojownikiem rzucającym gdzieniegdzie czarami? Zakujcie Sorcerera w
ciężki pancerz oraz dajcie broń dwuręczną – poradzicie sobie.
Uwielbialiście Dark Brotherhood, oraz praca zabójcy była dla Was?
Nightblade nastawiony na walkę dwiema broniami będzie idealny.
Chcieliście być prawdziwym poszukiwaczem przygód, zdolnym do
poradzenia sobie w każdej sytuacji? Wybierzcie Templara oraz
odziejcie go w średni pancerz, miecz, oraz tarczę – będziecie
mieli świetną postać do walki, w dodatku posiadającą zdolności
leczące. Lista ciągnie się w nieskończoność, oraz dowodzi, że
nawet przy obecnym systemie klas da się w jakiś sposób je opanować
oraz dostosować do własnych preferencji gry.
Dołączcie
do gildii!
Są MMO, w których gildia nie jest aż tak potrzebna do
zabawy, oraz maksymalny poziom można osiągnąć samemu, bądź
grając regularnie z jednym kumplem podczas rozmowy na Skype. ESO
jednak jest grą, w jakiej gildia jest niesamowicie potrzebna,
zarówno z przyczyn praktycznych, jak i czysto zachęcających do
gry. PVP jest z pewnością jednym z lepszych elementów produkcji,
skupia się bowiem nie tylko na wzajemnym zabijaniu, wprowadzając
system różnorakich zadań – podobnie jak z Warzones z SWTOR. Tak
samo zresztą z Instances i Dungeons – które w tej grze są
wyjątkowo przyjemne, łącząc walkę z odpowiednią dawką
eksploracji i rozwiązywania różnych zagadek. Wszystko to oznacza,
że tutaj przynależność do gildii jest konieczna, żeby korzystać
z jej lepszych elementów, Podstawowy jednak jest fakt, że w tą
produkcję gra się w grupie po prostu przyjemniej. Zapominasz o
błędach, zapominasz na chwilę o słabości questów, zapominasz o
uproszczeniu i odchudzeniu gry względem normalnych TES. Po prostu
idziesz w świat, i wspólnie z kumplem, dziewczyną czy kolegami z
gildii – zabijacie Daedry, bandytów, szkielety i inne
okropieństwa, wykonując zadania oraz przemierzając mroczne zakątki
Tamriel. Bądźcie więc przygotowani, żeby do produkcji zabrać się
z kimś znajomym, bądź też dołączyć do jednej z setek gildii rozsianych po świecie gry – także polskich.
Nie
wykonujcie questów "po sznurku".
I to zarówno tych głównych, jak i pobocznych. Z
dwóch powodów – pierwszym jest fakt, że ta produkcja nie jest
raczej nastawiona na ciągłe questowanie oraz wykonywanie wszystkich
misji w danej strefie – potem ruszenie do następnej i tak aż do
maksymalnego poziomu. W ESO liczy się, żeby wykonać część
misji, troszkę powalczyć, wykonać jakąś instancję bądź misję
PVP, eksplorować teren czy jaskinie – innymi słowy, bawić się
produkcją. Sam świat gry nie przeszkadza tutaj zbytnio, bowiem
poziomy potworków nie rosną cyklicznie co krok, dzięki czemu mamy
pewną wolność, gdzie i w jaki sposób zdecydujemy się wykonywać
misje czy zdobywać poziomy. Drugi powód natomiast – tych misji
jest po prostu za dużo, oraz ich "poziom" jest dość..
zróżnicowany. Mamy misje i "strefy" świetne –
klimatyczne, ciekawe, rozbudowane. Są też jednak takie, które na
kilometr cuchną tępym grindem, brakiem pomysłu oraz jakichkolwiek
chęci. Eksplorujcie więc powoli świat, szukajcie ukrytych skrzyń,
zabijajcie potwory, wykonujcie te questy w tych miejscach, w których
to Wam się podoba – nie w tych, do których zmusza Was produkcja.
W ten sposób możecie bardziej oddalić się od nieprzyjemnego
wrażenia, że gracie w zwykłe MMO, a zbliżyć do uczucia grania w
coś przypominającego Elder Scrollsa, tylko uboższego i z innymi
graczami biegającymi wokół.
Nie
traktujcie tej gry na równi ze Skyrimem.
Jeżeli są jeszcze jacyś z Was którzy spodziewają
się czegoś w rodzaju naturalnej ewolucji serii TES, jakością
dorównującej Skyrim, tyle że w Online – musicie obniżyć
oczekiwania. Jeżeli podejdziecie do produkcji w taki sposób, to
rozstaniecie się z nią bardzo szybko, nie czując niczego poza
odrazą i ogromnym rozczarowaniem. The Elder Scrolls Online najlepiej
potraktować jako eksperyment, produkcję z zupełnie innej beczki
oraz obdarzoną zupełnie innymi cechami niż dotychczasowe odsłony
serii. Uznajcie tą grę jako produkt, w którym część rzeczy
odebrano, poobcinano i zmniejszono, żeby ją wcisnąć w formułę
MMO, dać Nam możliwość gry razem, zakładania gildii, wykonywania
rajdów i ataków na Instancje. Jest gorsza jakość historii,
mieszane questy, słabszy system walki przycięty do rozmiaru MMO. Są
za to jednak wspólne questy, gildie, instancje na paru graczy,
możliwość otworzenia własnego sklepu, wojny i tak dalej.
Proszę – najważniejsze "przykazania",
których powinniście przestrzegać, jeżeli jesteście
zainteresowani rozpoczęciem przygody z TES, oraz chcecie się dobrze
bawić. Czy wam "polecam" ją rozpocząć? Nie wiem. Kocham
TES, jednak spokojnie mogę powiedzieć, że po tych 40 godzinach
moja przygoda z produkcją została zakończona – o ile ktoś z Was
jej nie kupi oraz nie będzie zainteresowany wspólną grą. Nie
potrafię jednak powiedzieć o tej produkcji, że to jest absolutne dno.
Może i bym powiedział tak za czasów, kiedy wymagała abonamentu,
ponieważ nie był on w absolutnie żaden sposób usprawiedliwiony
jakością produktu, oraz sprawiał wrażenie zwyczajnego skoku na
kasę. Teraz jednak, w wersji Tamriel (Un)Limited – możecie się
nad zakupem gry zastanowić. Oceniając ją na warunkach MMO wychodzi
całkiem nieźle – walka jest przyjemna, system klas w miarę
oryginalny i dający dozę wolności w kreacji postaci, jest duża
liczba ras i 3 kompletnie różne lokacje nisko/średniopoziomowe.
Jeżeli jesteście zwyczajnie zmęczeni modowaniem Skyrima, a nie
ciągnie Was do powrotu w rejony Morrowind czy Obliviona – jest to gra,
która w miarę sprawnie przedłuży Waszą przygodę w uniwersum The
Elder Scrolls, w dodatku u boku znajomych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz