poniedziałek, 11 maja 2015

Elder Scrolls Online: Tamriel bardzo Limited..



Ogromne, kosztowne, MMORPG-owe TESO było niewypałem, jakich mało. I bynajmniej nie mówię tego z teorii czy filmików / recenzji na YouTube. Grałem w tą grę, poświęciłem "zabawie" całe 40 godzin, żeby zakończyć miesięczną rozgrywkę z uczuciem ogromnego niesmaku. Obrzydzenia wręcz, głównie z uwagi na fakt że nie dość, że sama gra wspaniała nie była, to zabawa wymagała miesięcznego abonamentu w wysokości, plus minus – 50 zł. Nie potrafiłem zrozumieć tego ruchu, tym bardziej kiedy zaraz obok są o wiele lepsze, darmowe (bądź bezabonamentowe) MMO dostępne na rynku – jak SWTOR (w którego gram dotychczas), Guild Wars 2, czy chociażby leciwe LOTRO. Jednak nawet Zenimax Online poszedł po rozum do głowy oraz zadecydował, że bez zmiany systemu Pay 2 Play to developerów nie czeka nic poza szybką drogą na samo dno. I właśnie z okazji rychłego przejścia produkcji na tryb bezabonamentowy, zwany Tamriel Unlimited – kup raz, graj do woli – chcę Wam opowiedzieć, dlaczego nie powinniście się rzucać na tą produkcję z myślą o "Skyrim Multiplayer", oraz czego powinniście unikać.

Oczywiście, nie spodziewajcie się że ten wpis będzie polegał na ciągłym odradzaniu Wam zakupu, oraz wymienianiu dlaczego nie powinniście wykładać pieniędzy na tą grę. W końcu też jestem człowiekiem – może chcecie tą produkcję dołączyć do kolekcji obok innych odsłon TES? Może desperacko chcecie zagrać w Elder Scrollsa innego niż Morrowind-Oblivion-Skyrim? Może na własnej skórze chcecie się przekonać, czy aby nie jest tak źle, lub po prostu poszukujecie bezabonamentowego MMO w którego będziecie mogli pograć ze znajomymi, a który owszem, wyróżnia się na tle innych gier Online. Powiem Wam więc, co powinniście robić, czego się wystrzegać, oraz co wybrać, żeby każdy z Was mógł się bawić najlepiej, jeżeli jesteście zainteresowani rozpoczęciem przygody z TESO.



Wybór frakcji – kluczowy!
  Wbrew pozorom, jest to jeden z najważniejszych elementów dla osób rozpoczynających swoją przygodę z grą. Nie będzie on bowiem determinował tylko dostępnych ras czy misji fabularnych, lecz, przede wszystkim – ilość zabawy w grze zależnie od tego, czego od niej oczekujecie. Dla tych z Was, którzy są zainteresowani doświadczeniem najbliższym serii The Elder Scrolls, oraz oczekującym, mniej więcej, "Skyrim w wersji Multiplayer" – od razu wybierajcie Ebonheart Pact. Nawet nie macie co się zastanawiać - jest to frakcja która zaczyna w Morrowind, oraz która, jako jedyna, nosi wyraźne znamiona klimatu serii, w związku z czym zabawa potrafi być bardzo przyjemna i nawet klimatyczna. W dodatku, w moim subiektywnym odczuciu, questy też są jakby bardziej zróżnicowane i mniej "MMORPGowe". Jeżeli natomiast oczekujecie doświadczenia bardzo podobnego do World of Warcraft, tylko że z inną walką, perspektywą i sterowaniem – to Daggerfall Convenant będzie idealny. Tytułowe miasto bowiem, podobnie jak sama linia fabularna, bardzo usilnie próbują udawać Stormwind oraz okolice. Podobna konstrukcja miasta, tematyka questów – ba, nawet strażnicy wyglądają jakoś podobnie. Jeżeli chodzi o ostatni wybór, Aldmeri Dominion – są to pustynno-arabsko-elfickie tereny, które mi przypadły do gustu najmniej, oraz sprawiały bardzo przykre wrażenie mdłego, nijakiego, darmowego grind MMO zamiast produkcji mającej The Elder Scrolls w tytule. Eksperymentujcie, sprawdźcie, oczywiście – jednak moim zdaniem, jeżeli kupujecie tą produkcję jako swego rodzaju kontynuację ukochanej serii – Ebonheart będzie idealnym startem. Był to - w moim odczuciu – jedyny sojusz oraz jedyny kontynent, w którym miejscami bawiłem się naprawdę znakomicie, oraz udało mi się "wsiąknąć" w strukturę oraz klimat gry.



Wasza klasa..
  Od razu Was muszę w tej kwestii rozczarować – ESO bowiem, wbrew obietnicom wprowadza system wyraźnych klas, pozostawiając Nam wolność jedynie w doborze ekwipunku i umiejętności postaci. Klasy są cztery – Templar, Dragon Knight (Dovahkiin!), Sorcerer i Nightblade. Templar, w zależności od preferencji gracza i doboru umiejętności, może być lecząco-wzmacniającym kapłanem, czystym "tankiem" z ciekawymi zdolnościami ofensywnymi, bądź też mieszanką obu poprzednich. "Smoczego Rycerza" można najprościej określić jako balans pomiędzy "tankiem" a funkcją DPS – w zależności od tego, co Was interesuje w grze nim najbardziej, możecie uczynić go chodzącym czołgiem ze skórą twardą niczym łuski, lub prawdziwym zabijaką, przywołującym smoczy ogień i siłę godną starożytnych jaszczurów. Sorcerer natomiast jest klasycznym magiem, którego można rozwinąć w stronę czystej magii ofensywnej, przywoływania Daedr, albo czarów pozwalających na przejęcie kontroli nad przeciwnikami. Moim numerem jeden był jednak Nightblade, który potrafi być świetnym "łowcą przygód", oraz klasą potrafiącą idealnie pogodzić walkę wręcz, na dystans, oraz rozsądne zdolności defensywne. Najważniejsze tutaj jest, żebyście grali zgodnie z tym, jak Wam jest wygodnie oraz jak graliście w "zwykłych" Elder Scrollsach. Lubiliście grać wojownikiem rzucającym gdzieniegdzie czarami? Zakujcie Sorcerera w ciężki pancerz oraz dajcie broń dwuręczną – poradzicie sobie. Uwielbialiście Dark Brotherhood, oraz praca zabójcy była dla Was? Nightblade nastawiony na walkę dwiema broniami będzie idealny. Chcieliście być prawdziwym poszukiwaczem przygód, zdolnym do poradzenia sobie w każdej sytuacji? Wybierzcie Templara oraz odziejcie go w średni pancerz, miecz, oraz tarczę – będziecie mieli świetną postać do walki, w dodatku posiadającą zdolności leczące. Lista ciągnie się w nieskończoność, oraz dowodzi, że nawet przy obecnym systemie klas da się w jakiś sposób je opanować oraz dostosować do własnych preferencji gry.



Dołączcie do gildii!
  Są MMO, w których gildia nie jest aż tak potrzebna do zabawy, oraz maksymalny poziom można osiągnąć samemu, bądź grając regularnie z jednym kumplem podczas rozmowy na Skype. ESO jednak jest grą, w jakiej gildia jest niesamowicie potrzebna, zarówno z przyczyn praktycznych, jak i czysto zachęcających do gry. PVP jest z pewnością jednym z lepszych elementów produkcji, skupia się bowiem nie tylko na wzajemnym zabijaniu, wprowadzając system różnorakich zadań – podobnie jak z Warzones z SWTOR. Tak samo zresztą z Instances i Dungeons – które w tej grze są wyjątkowo przyjemne, łącząc walkę z odpowiednią dawką eksploracji i rozwiązywania różnych zagadek. Wszystko to oznacza, że tutaj przynależność do gildii jest konieczna, żeby korzystać z jej lepszych elementów, Podstawowy jednak jest fakt, że w tą produkcję gra się w grupie po prostu przyjemniej. Zapominasz o błędach, zapominasz na chwilę o słabości questów, zapominasz o uproszczeniu i odchudzeniu gry względem normalnych TES. Po prostu idziesz w świat, i wspólnie z kumplem, dziewczyną czy kolegami z gildii – zabijacie Daedry, bandytów, szkielety i inne okropieństwa, wykonując zadania oraz przemierzając mroczne zakątki Tamriel. Bądźcie więc przygotowani, żeby do produkcji zabrać się z kimś znajomym, bądź też dołączyć do jednej z setek gildii rozsianych po świecie gry – także polskich.



Nie wykonujcie questów "po sznurku".
  I to zarówno tych głównych, jak i pobocznych. Z dwóch powodów – pierwszym jest fakt, że ta produkcja nie jest raczej nastawiona na ciągłe questowanie oraz wykonywanie wszystkich misji w danej strefie – potem ruszenie do następnej i tak aż do maksymalnego poziomu. W ESO liczy się, żeby wykonać część misji, troszkę powalczyć, wykonać jakąś instancję bądź misję PVP, eksplorować teren czy jaskinie – innymi słowy, bawić się produkcją. Sam świat gry nie przeszkadza tutaj zbytnio, bowiem poziomy potworków nie rosną cyklicznie co krok, dzięki czemu mamy pewną wolność, gdzie i w jaki sposób zdecydujemy się wykonywać misje czy zdobywać poziomy. Drugi powód natomiast – tych misji jest po prostu za dużo, oraz ich "poziom" jest dość.. zróżnicowany. Mamy misje i "strefy" świetne – klimatyczne, ciekawe, rozbudowane. Są też jednak takie, które na kilometr cuchną tępym grindem, brakiem pomysłu oraz jakichkolwiek chęci. Eksplorujcie więc powoli świat, szukajcie ukrytych skrzyń, zabijajcie potwory, wykonujcie te questy w tych miejscach, w których to Wam się podoba – nie w tych, do których zmusza Was produkcja. W ten sposób możecie bardziej oddalić się od nieprzyjemnego wrażenia, że gracie w zwykłe MMO, a zbliżyć do uczucia grania w coś przypominającego Elder Scrollsa, tylko uboższego i z innymi graczami biegającymi wokół.



Nie traktujcie tej gry na równi ze Skyrimem.
  Jeżeli są jeszcze jacyś z Was którzy spodziewają się czegoś w rodzaju naturalnej ewolucji serii TES, jakością dorównującej Skyrim, tyle że w Online – musicie obniżyć oczekiwania. Jeżeli podejdziecie do produkcji w taki sposób, to rozstaniecie się z nią bardzo szybko, nie czując niczego poza odrazą i ogromnym rozczarowaniem. The Elder Scrolls Online najlepiej potraktować jako eksperyment, produkcję z zupełnie innej beczki oraz obdarzoną zupełnie innymi cechami niż dotychczasowe odsłony serii. Uznajcie tą grę jako produkt, w którym część rzeczy odebrano, poobcinano i zmniejszono, żeby ją wcisnąć w formułę MMO, dać Nam możliwość gry razem, zakładania gildii, wykonywania rajdów i ataków na Instancje. Jest gorsza jakość historii, mieszane questy, słabszy system walki przycięty do rozmiaru MMO. Są za to jednak wspólne questy, gildie, instancje na paru graczy, możliwość otworzenia własnego sklepu, wojny i tak dalej.




Proszę – najważniejsze "przykazania", których powinniście przestrzegać, jeżeli jesteście zainteresowani rozpoczęciem przygody z TES, oraz chcecie się dobrze bawić. Czy wam "polecam" ją rozpocząć? Nie wiem. Kocham TES, jednak spokojnie mogę powiedzieć, że po tych 40 godzinach moja przygoda z produkcją została zakończona – o ile ktoś z Was jej nie kupi oraz nie będzie zainteresowany wspólną grą. Nie potrafię jednak powiedzieć o tej produkcji, że to jest absolutne dno. Może i bym powiedział tak za czasów, kiedy wymagała abonamentu, ponieważ nie był on w absolutnie żaden sposób usprawiedliwiony jakością produktu, oraz sprawiał wrażenie zwyczajnego skoku na kasę. Teraz jednak, w wersji Tamriel (Un)Limited – możecie się nad zakupem gry zastanowić. Oceniając ją na warunkach MMO wychodzi całkiem nieźle – walka jest przyjemna, system klas w miarę oryginalny i dający dozę wolności w kreacji postaci, jest duża liczba ras i 3 kompletnie różne lokacje nisko/średniopoziomowe. Jeżeli jesteście zwyczajnie zmęczeni modowaniem Skyrima, a nie ciągnie Was do powrotu w rejony Morrowind czy Obliviona – jest to gra, która w miarę sprawnie przedłuży Waszą przygodę w uniwersum The Elder Scrolls, w dodatku u boku znajomych. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz