Kolejny
Total War. Meeeeh. Ale chwiiiila..... "TOTAL WAR: WARHAMMER"?!
HOLY
BANOLLI!
Mniej więcej tak można określić moją pierwszą reakcję na
informację, że "przypadkiem" zapowiedziano Total War:
Warhammer, tworzone przez Creative Assembly z pomocą Games Workshop,
które udziela licencji. Wiadomość jest tym lepsza, że ostatni
raz do czynienia z porządną grą w świecie Imperium, Chaosu i
Skavenów mieliśmy dobrych parę lat temu, przy okazji świetnego Warhammer: Mark of Chaos. A na pierwszy rzut oka patrząc,
mechanika Total Warów pasuje wręcz idealnie do Bitewnej Gry
Strategicznej, jaką jest bardzo popularny "Bojowy Młotek".
Jednak, po ochłonięciu, nabraniu powietrza i otrząśnięciu się z
mini zawału z nadmiaru radości, powiem Wam, że wbrew pozorom mam
spore obawy. Zwłaszcza patrząc na ostatnie praktyki Creative
Assembly przy TW: Rome II, jak poczynania firmy Games Workshop –
obie firmy, powiedzmy.. nie popisują się ostatnio mądrymi
rozwiązaniami marketingowymi, finansowymi czy designerskimi. Jednak
przejdźmy do konkretów..
Total
War: Warhammer? Oby nie Total War: Payhammer...
Total War. W świecie uwielbianego, także w Polsce, Warhammera.
Brzmi jak spełnienie marzeń, prawda? Gospodarka, elementy
strategiczne, całe uniwersum Starego Świata do podbicia bądź
zniszczenia. Nic, tylko wybrać ulubioną rasę, podłączyć
kroplówkę z kawą/pepsi/napojem energetycznym/piwem, i przygotować
się na dziesiątki, jeżeli nie setki godzin spędzone w grze. Ale –
przyjrzyjcie się jednej części mojego poprzedniego zdania. "Wybrać
ulubioną rasę" – wydawać się może, że to oczywistość,
pewniak, że wszystkie najpopularniejsze i lubiane rasy będą
umieszczone od razu w grze, zwłaszcza patrząc pod kątem potencjału
całego projektu. I pierwsza rzecz, która co najmniej niepokoi, to
właśnie podejście duetu CA i GW do "wycinania" elementów
gier, żeby potem je nam wcisnąć w DLC. Niektórzy z Was skoczą mi
do gardła, że gadam głupoty, że nie ma na to opcji, że obu
studiom można zaufać. Zapytam Was, moi drodzy czytelnicy, jakimi
rasami gralibyście najchętniej w Total War: Rome 2, wyłączając
Rzym, i jakie są najpopularniejsze w popkulturze. Jest to Sparta (bo
"300"), jest to Grecja (bo kolejne "300"), i
ewentualnie są to barbarzyńcy. I zgadnijcie co – wszystkie te
raasy, najpopularniejsze nacje w tym okresie historycznym, i bez
wątpienia najciekawsze, są elegancko wycięte z gry i upchnięte w
paczce DLC o tytule "Greek States" oraz "Barbarian
Tribes". Z grami w świecie Warhammera i 40k ostatnio jest
zresztą wcale nie lepiej – Space Hulk, zwłaszcza ten podstawowy,
kupiony na Steam, to był prawdziwy ser szwajcarski, który dało się
upychać kampaniami (bo podstawową dało się ukończyć w dwie
godziny...), skórkami, czy nacjami właśnie. Część z Was powie,
że w DLC nie ma nic złego i jest to "wspieranie gry po
premierze". Okej, w jakiś sposób jestem w stanie się z tym
zgodzić, ale w przypadku, kiedy to jest nowy, oryginalny content,
jak ten w Alien: Isolation, Borderlands czy Dark Souls. DODATKOWA
zawartość, nie zaś "zawartość wycięta z gry". A
niestety mamy spore podstawy obawiać się, że w TW: Warhammer będziemy
mieli do czynienia z tą obrzydliwą praktyką. Chcesz grać Demonami
Chaosu, czy Wojownikami Chaosu? Peszek, zapłać Nam 10 dolców za
"Chaos Nations Pack". Kręci Cię granie Mrocznymi czy
Leśnymi Elfami? No cóż, przykro Nam, kolejne 10 dolarów. Nie
możesz się doczekać na rozgrywkę jako Bretonia czy Wampiry? CA
prosi o kolejne 10$. Możecie się ze mną sprzeczać, że to jest
bezpodstawny Angry Rant i CA "tym razem się poprawi".
Patrząc na ostatnie dwa lata historii studia – przy takiej okazji,
takiej dojnej krowie, jaką jest Warhammer – bardzo w to wątpię,
i wcale mnie nie zdziwi jak w podstawce będziemy mieli dostępne 4-6
ras, a pozostałe 9-11 z nich będzie pokrojone na paczki
Downloadable Content. I tak, na pewno usłyszę gdzieś argument, że
mają do tego prawo. Pewnie, że mają – ale czy fakt, że mają do
czegoś prawo znaczy tyle samo, że powinni to zrobić? Wyobraźcie
sobie Heroes III w którym macie dostępną połowę ras, a pozostałe
musicie dokupić. Wyobraźcie sobie Starcrafta, gdzie w każdej
poszczególnej "części" możecie grać tylko "tematyczną"
rasą. I podobnie nie działa argument, że to są "takie
czasy", że DLC rządzą rynkiem. CA w przypadku Obcego
postąpiło uczciwie, dając nam nowe poziomy trudności. Monolith
Productions do swojego Shadow of Mordor dają prawie wszystkie DLC za
darmo, w ramach aktualizacji. W kwietniu dostaniemy darmowy dodatek
do Dark Souls 2 przy okazji GOTY. Można postępować uczciwie
względem konsumenta – uzupełniając zawartość gry o darmowe
DLC, jak i ją powiększać i urozmaicać poprzez te płatne. A można
też zachowywać się, jak (przepraszam) kutwa, i za wycięty kawałek
podstawowej gry kazać sobie płacić, i to sporo. Jednak odbiegam od
tematu samego TW: Warhammer, ponieważ na tym się nie kończą moje
obawy..
"Naprawimy
to"...
Powiedzcie mi, ile gier w roku 2012/13/14 sprawiało
wrażenie "wypchniętych za drzwi" na dobrych parę
miesięcy przed premierą. Odpowiem Wam – tyle, że na pewno
brakowałoby Wam palców u rąk i nóg, żeby policzyć. Między nimi
był Rome II, najnowszy Warhammerowy Storm of Vengeance (gdzie
konsumenci dowiedzieli się o zakupie wersji beta dopiero po wydaniu
na nią pieniędzy), Warhammer Quest, czy też kompletnie
niedopracowane PC-towe wydanie Viking: Battle of Asgard. Jak sami
widzicie – ostatnimi czasy zarówno gry od CA, jak i na licencji
Games Workshop mają bardzo brzydki zwyczaj wypuszczania na rynek
produkcji, które działają ledwo (lub wcale), by potem je łatać
bez końca i zmuszać konsumentów do bycia beta-testerami. Okej, pięknym wyjątkiem od tego jest
Alien:Isolation, który był cudownie wykonaną i dopracowaną w
najmniejszych szczegółach grą już w dzień premiery, jednak poza
tą produkcją – jest raczej kiepsko. Nie muszę chyba nikomu
przypominać, jaką katastrofą, z każdej strony, był Total War:
Rome II. Crashe do pulpitu, błędy graficzne, bezmózgie AI, czy
statki pływające po piasku. Może i było to zabawne i potrafiło
zamienić produkcję w prawdziwy kabaret i autopariodię, jednak nie
tego chyba oczekujemy od marki Total war. Jeżeli chodzi o samo
projektowanie gry i stopień rozbudowania, to Rome też nie świecił
przykładem – ba, był to ogromny krok w tył względem wspaniałego
Shoguna 2. I może nie oczekuję od TW: Warhammer systemu rodzin,
bardzo rozbudowanej polityki czy paru rodzajów jednostek
politycznych. Ale jednak, moim zdaniem (Waszym pewnie też)
prawdziwa, ambitna gra w świecie Warhammer nie obejdzie się bez
Wiatrów Magii, Splugawienia Chaosem, czy tajemniczych i
niebezpiecznych wycieczek na Pustkowia Chaosu. Ten Total War powinien
być rozbudowanym, wyjątkowym projektem po dwakroć –
primo, jest to pierwszy Total War w realiach Fantasy, oraz secundo, jest to okazja na naprawdę ambitną i wielowątkową produkcję strategiczną w
świecie "Młotka".
Mimo
wszystko – zacieram ręce..
Total War jest długą serią naprawdę świetnych gier
strategicznych, z paroma potknięciami mniejszymi i większymi. Świat
Warhammera wręcz idealnie nadaje się jako materiał na
pełnowartościową grę strategiczną, co pokazał zarówno
legendarny Dark Omen w 1998, jak i świetny Mark of Chaos w roku
2006. Dlatego też Naszą największą nadzieją pozostaje, że TW:
WH będzie nie tylko skórką konwertującą Total War (takie rzeczy
są dostępne za darmo), ale przede wszystkim godną produkcją na
swojej licencji – taką, jaką była Izolacja dla ALIEN. Do
premiery Obcego na temat CA były plotki, że studio się wypaliło,
i będzie tylko i wyłącznie odcinać kupony od marki Total War.
Najnowszy Alien, jedna z najlepszych gier roku 2014, pokazała co
innego. Pokazała, że Creative Assembly dalej mają w sobie pasję,
talent oraz potrafią zrobić coś więcej niż niedopracowanego
klona podziurawionego transakcjami DLC. Z tego powodu, mimo wszystko,
nie mogę się doczekać Total War: Warhammer, i będę czujnie
wypatrywał każdej najmniejszej informacji na temat tej gry,
wyglądał screenów, wywiadów i pokazów. Uwielbiam Warhammera,
oraz jestem fanem gier Total War, nawet przy ich zróżnicowanej jakośći.
I pomimo wątpliwości, którymi się z Wami podzieliłem, mam
jeszcze na tyle wiary zarówno w CA, jak i Games Workshop, żeby nie
przekreślać tej gry od razu jako porażkę, taką pokroju Storm of
Vengeance, tylko zapisać produkcję na listę tych, w które będę
musiał z pewnością zagrać i na które warto czekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz