czwartek, 15 stycznia 2015

Na (dalekim) horyzoncie - Total War: Warhammer


Kolejny Total War. Meeeeh. Ale chwiiiila..... "TOTAL WAR: WARHAMMER"?!
HOLY BANOLLI!
Mniej więcej tak można określić moją pierwszą reakcję na informację, że "przypadkiem" zapowiedziano Total War: Warhammer, tworzone przez Creative Assembly z pomocą Games Workshop, które udziela licencji. Wiadomość jest tym lepsza, że ostatni raz do czynienia z porządną grą w świecie Imperium, Chaosu i Skavenów mieliśmy dobrych parę lat temu, przy okazji świetnego Warhammer: Mark of Chaos. A na pierwszy rzut oka patrząc, mechanika Total Warów pasuje wręcz idealnie do Bitewnej Gry Strategicznej, jaką jest bardzo popularny "Bojowy Młotek". Jednak, po ochłonięciu, nabraniu powietrza i otrząśnięciu się z mini zawału z nadmiaru radości, powiem Wam, że wbrew pozorom mam spore obawy. Zwłaszcza patrząc na ostatnie praktyki Creative Assembly przy TW: Rome II, jak poczynania firmy Games Workshop – obie firmy, powiedzmy.. nie popisują się ostatnio mądrymi rozwiązaniami marketingowymi, finansowymi czy designerskimi. Jednak przejdźmy do konkretów..




Total War: Warhammer? Oby nie Total War: Payhammer...
Total War. W świecie uwielbianego, także w Polsce, Warhammera. Brzmi jak spełnienie marzeń, prawda? Gospodarka, elementy strategiczne, całe uniwersum Starego Świata do podbicia bądź zniszczenia. Nic, tylko wybrać ulubioną rasę, podłączyć kroplówkę z kawą/pepsi/napojem energetycznym/piwem, i przygotować się na dziesiątki, jeżeli nie setki godzin spędzone w grze. Ale – przyjrzyjcie się jednej części mojego poprzedniego zdania. "Wybrać ulubioną rasę" – wydawać się może, że to oczywistość, pewniak, że wszystkie najpopularniejsze i lubiane rasy będą umieszczone od razu w grze, zwłaszcza patrząc pod kątem potencjału całego projektu. I pierwsza rzecz, która co najmniej niepokoi, to właśnie podejście duetu CA i GW do "wycinania" elementów gier, żeby potem je nam wcisnąć w DLC. Niektórzy z Was skoczą mi do gardła, że gadam głupoty, że nie ma na to opcji, że obu studiom można zaufać. Zapytam Was, moi drodzy czytelnicy, jakimi rasami gralibyście najchętniej w Total War: Rome 2, wyłączając Rzym, i jakie są najpopularniejsze w popkulturze. Jest to Sparta (bo "300"), jest to Grecja (bo kolejne "300"), i ewentualnie są to barbarzyńcy. I zgadnijcie co – wszystkie te raasy, najpopularniejsze nacje w tym okresie historycznym, i bez wątpienia najciekawsze, są elegancko wycięte z gry i upchnięte w paczce DLC o tytule "Greek States" oraz "Barbarian Tribes". Z grami w świecie Warhammera i 40k ostatnio jest zresztą wcale nie lepiej – Space Hulk, zwłaszcza ten podstawowy, kupiony na Steam, to był prawdziwy ser szwajcarski, który dało się upychać kampaniami (bo podstawową dało się ukończyć w dwie godziny...), skórkami, czy nacjami właśnie. Część z Was powie, że w DLC nie ma nic złego i jest to "wspieranie gry po premierze". Okej, w jakiś sposób jestem w stanie się z tym zgodzić, ale w przypadku, kiedy to jest nowy, oryginalny content, jak ten w Alien: Isolation, Borderlands czy Dark Souls. DODATKOWA zawartość, nie zaś "zawartość wycięta z gry". A niestety mamy spore podstawy obawiać się, że w TW: Warhammer będziemy mieli do czynienia z tą obrzydliwą praktyką. Chcesz grać Demonami Chaosu, czy Wojownikami Chaosu? Peszek, zapłać Nam 10 dolców za "Chaos Nations Pack". Kręci Cię granie Mrocznymi czy Leśnymi Elfami? No cóż, przykro Nam, kolejne 10 dolarów. Nie możesz się doczekać na rozgrywkę jako Bretonia czy Wampiry? CA prosi o kolejne 10$. Możecie się ze mną sprzeczać, że to jest bezpodstawny Angry Rant i CA "tym razem się poprawi". Patrząc na ostatnie dwa lata historii studia – przy takiej okazji, takiej dojnej krowie, jaką jest Warhammer – bardzo w to wątpię, i wcale mnie nie zdziwi jak w podstawce będziemy mieli dostępne 4-6 ras, a pozostałe 9-11 z nich będzie pokrojone na paczki Downloadable Content. I tak, na pewno usłyszę gdzieś argument, że mają do tego prawo. Pewnie, że mają – ale czy fakt, że mają do czegoś prawo znaczy tyle samo, że powinni to zrobić? Wyobraźcie sobie Heroes III w którym macie dostępną połowę ras, a pozostałe musicie dokupić. Wyobraźcie sobie Starcrafta, gdzie w każdej poszczególnej "części" możecie grać tylko "tematyczną" rasą. I podobnie nie działa argument, że to są "takie czasy", że DLC rządzą rynkiem. CA w przypadku Obcego postąpiło uczciwie, dając nam nowe poziomy trudności. Monolith Productions do swojego Shadow of Mordor dają prawie wszystkie DLC za darmo, w ramach aktualizacji. W kwietniu dostaniemy darmowy dodatek do Dark Souls 2 przy okazji GOTY. Można postępować uczciwie względem konsumenta – uzupełniając zawartość gry o darmowe DLC, jak i ją powiększać i urozmaicać poprzez te płatne. A można też zachowywać się, jak (przepraszam) kutwa, i za wycięty kawałek podstawowej gry kazać sobie płacić, i to sporo. Jednak odbiegam od tematu samego TW: Warhammer, ponieważ na tym się nie kończą moje obawy..




"Naprawimy to"...
Powiedzcie mi, ile gier w roku 2012/13/14 sprawiało wrażenie "wypchniętych za drzwi" na dobrych parę miesięcy przed premierą. Odpowiem Wam – tyle, że na pewno brakowałoby Wam palców u rąk i nóg, żeby policzyć. Między nimi był Rome II, najnowszy Warhammerowy Storm of Vengeance (gdzie konsumenci dowiedzieli się o zakupie wersji beta dopiero po wydaniu na nią pieniędzy), Warhammer Quest, czy też kompletnie niedopracowane PC-towe wydanie Viking: Battle of Asgard. Jak sami widzicie – ostatnimi czasy zarówno gry od CA, jak i na licencji Games Workshop mają bardzo brzydki zwyczaj wypuszczania na rynek produkcji, które działają ledwo (lub wcale), by potem je łatać bez końca i zmuszać konsumentów do bycia beta-testerami. Okej, pięknym wyjątkiem od tego jest Alien:Isolation, który był cudownie wykonaną i dopracowaną w najmniejszych szczegółach grą już w dzień premiery, jednak poza tą produkcją – jest raczej kiepsko. Nie muszę chyba nikomu przypominać, jaką katastrofą, z każdej strony, był Total War: Rome II. Crashe do pulpitu, błędy graficzne, bezmózgie AI, czy statki pływające po piasku. Może i było to zabawne i potrafiło zamienić produkcję w prawdziwy kabaret i autopariodię, jednak nie tego chyba oczekujemy od marki Total war. Jeżeli chodzi o samo projektowanie gry i stopień rozbudowania, to Rome też nie świecił przykładem – ba, był to ogromny krok w tył względem wspaniałego Shoguna 2. I może nie oczekuję od TW: Warhammer systemu rodzin, bardzo rozbudowanej polityki czy paru rodzajów jednostek politycznych. Ale jednak, moim zdaniem (Waszym pewnie też) prawdziwa, ambitna gra w świecie Warhammer nie obejdzie się bez Wiatrów Magii, Splugawienia Chaosem, czy tajemniczych i niebezpiecznych wycieczek na Pustkowia Chaosu. Ten Total War powinien być rozbudowanym, wyjątkowym projektem po dwakroć – primo, jest to pierwszy Total War w realiach Fantasy, oraz secundo, jest to okazja na naprawdę ambitną i wielowątkową produkcję strategiczną w świecie "Młotka".




Mimo wszystko – zacieram ręce..
Total War jest długą serią naprawdę świetnych gier strategicznych, z paroma potknięciami mniejszymi i większymi. Świat Warhammera wręcz idealnie nadaje się jako materiał na pełnowartościową grę strategiczną, co pokazał zarówno legendarny Dark Omen w 1998, jak i świetny Mark of Chaos w roku 2006. Dlatego też Naszą największą nadzieją pozostaje, że TW: WH będzie nie tylko skórką konwertującą Total War (takie rzeczy są dostępne za darmo), ale przede wszystkim godną produkcją na swojej licencji – taką, jaką była Izolacja dla ALIEN. Do premiery Obcego na temat CA były plotki, że studio się wypaliło, i będzie tylko i wyłącznie odcinać kupony od marki Total War. Najnowszy Alien, jedna z najlepszych gier roku 2014, pokazała co innego. Pokazała, że Creative Assembly dalej mają w sobie pasję, talent oraz potrafią zrobić coś więcej niż niedopracowanego klona podziurawionego transakcjami DLC. Z tego powodu, mimo wszystko, nie mogę się doczekać Total War: Warhammer, i będę czujnie wypatrywał każdej najmniejszej informacji na temat tej gry, wyglądał screenów, wywiadów i pokazów. Uwielbiam Warhammera, oraz jestem fanem gier Total War, nawet przy ich zróżnicowanej jakośći. I pomimo wątpliwości, którymi się z Wami podzieliłem, mam jeszcze na tyle wiary zarówno w CA, jak i Games Workshop, żeby nie przekreślać tej gry od razu jako porażkę, taką pokroju Storm of Vengeance, tylko zapisać produkcję na listę tych, w które będę musiał z pewnością zagrać i na które warto czekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz