Turtle Rock Studios,
developerzy odpowiedzialni za obie części Left 4 Dead, powracają z
najnowszą produkcją, mającą stanowić powiew świeżego powietrza
w monotonnej atmosferze FPS'ów skupionych na trybie Multiplayer.
Wielkie zapowiedzi, ogromne obietnice, wspaniałe trailery i ogólne
dobre wrażenia z wersji Alfa i Beta dawały graczom nadzieję, że
wreszcie dostaną coś innego niż kolejny klon Battlefielda czy Call
of Duty. Sam osobiście byłem wyjątkowo zainteresowany tą grą,
nawet jako osoba która nie do końca przepada za serią L4D –
ciekawił mnie futurystyczny setting, podział na klasy, klimatyczny
design potworów oraz "asymetryczny" gameplay 4vs1. Czy
jednak Turtle Rock dotrzymało obietnic, przekazało w nasze ręce
"rewolucję" w gatunku FPS oraz uraczyło graczy
wspaniałym, porządnym produktem? Cóż, zależy, jak na to
patrzeć..
Let's Hunt !
Evolve opowiada o grupie najemników, łowców,
inżynierów i eks-żołnierzy, zebranych pod wodzą Williama Cabota,
wysłanych celem opanowania kryzysu na planecie Shear. Kryzys ten
jednak nie dotyczy polityki, wojny czy buntu, ale hord krwiożerczych
bestii atakujących miasta, fabryki i elektrownie sił
kolonizacyjnych planety. Niestety, jednym z problemów produkcji
Turtle Rock jest fakt, że zawartość fabularna Evolve jest,
delikatnie ujmując, nikła. Mało tego, potrzeba naprawdę sporej
dawki optymizmu żeby powiedzieć, że Evolve w ogóle posiada
kampanię. W Single Player mamy dwa tryby – pojedyncze mecze, które
pozwalają nam poćwiczyć nasze umiejętności z towarzyszami NPC i
przeciwko AI, oraz tryb "Ewakuacja", który właśnie jest
"zawartością fabularną" tej gry. Składa się on z 5
misji ze skromnymi ścieżkami do wyboru, krótkimi cutscenkami
wprowadzającymi, oraz dwoma absolutnie żałosnymi zakończeniami,
które służą chyba tylko zniechęceniu graczy do ponownego
spojrzenia na napis "Evacuation" w menu głównym. Mamy do
czynienia z dokładnie taką samą sytuacją jaka miała miejsce rok
temu, w grze Titanfall. Po raz kolejny trafia się interesująca
tematyka sci-fi z pokaźnym potencjałem, którego nikt nie
wykorzystał, a kampania została stworzona chyba tylko po to, żeby
można było powiedzieć, że tryb fabularny w ogóle istnieje.
Oczywiście, jest bardzo duża liczba graczy, którzy powiedzą, że
Single Player nie ma w takich przypadkach wielkiego znaczenia, bo
"wszyscy grają w Multi". Owszem, walka w sieci jest
kręgosłupem tej produkcji, nie oznacza to jednak, że twórcy mogą
rzucić wszystko inne w kąt i poświęcić trybowi Single minimalną
sugerowaną ilość pracy. A już zwłaszcza kiedy ta gra ma stawać
w szranki z Halo, Battlefield albo Call of Duty – grami, które
przy ogromnym potencjale Multiplayer posiadają też wartościową,
przyjemną kampanię która starczy na więcej niż 2-2,5 godziny.
Pozostaje więc najważniejsza kwestia – czy te braki w zawartości
fabularnej są usprawiedliwione przez znakomity Multiplayer, który
nam obiecywano?
Shoot to
kill.
Na
papierze, oraz po pierwszych paru meczach Multiplayer w Evolve
prezentuje się wspaniale. Asymetryczna walka 4 Łowców przeciwko
jednej Bestii wprowadza coś nowego oraz bardzo ciekawego do gatunku,
zwłaszcza łącząc to z podejściem do całej zabawy w formie
"polowania" na uciekającego potwora, który musi jeść i
"ewoluować" dopóki nie będzie dość silny by zabić
Łowców albo zniszczyć przekaźnik. Łowcy mają do dyspozycji 4
klasy – Medyk, Wparcie, Traper i Szturmowiec, miłośnicy Bestii
mają natomiast do wyboru Goliatha, Krakena i Wraitha. Co jest
jeszcze lepsze w przypadku "ludzkiej" strony, to nie dość
że same klasy są bardzo zróżnicowane i wymuszają wzajemne
uzupełnianie swoich mocnych stron oraz ścisłą kooperację, to
same postacie do wyboru wewnątrz klas też prezentują ogromną
oryginalność – każdy znajdzie coś dla siebie. Z potworami
zresztą nie gorzej, ponieważ każdy z nich "gra" w
zupełnie inny sposób – inaczej walczy, ma inne mocne i słabe
strony, oraz wymaga różnego podejścia, czy to walki z zespołem
Łowców, czy do polowania na agresywną faunę planety Shear. Bowiem
w każdej rozgrywce, poza stroną ludzi i potworów, występuje też
"neutralna" strona sterowana przez komputer – strona
różnorakich zwierząt i roślin, które aktywnie reagują zarówno
na Łowców, jak i Bestię. To jest jeden z tych elementów które
sprawiają że gracze "ludzcy" muszą trzymać się razem,
albo przynajmniej szukać gracza "potwora" dwójkami –
kiedy jeden gracz wpadnie w łapy lub szczęki jednego z neutralnych,
agresywnych kolosów ukrywających się na mapie, może tylko zostać
uratowany przez innego gracza który postrzeli i spłoszy zwierzynę.
Podobne reakcje następują w kontaktach Bestii i neutralnych kreatur
– mogą one spowolnić potwora, poważnie go zranić lub nawet
ostrzec Łowców poprzez przeszywający wrzask. Wszystkie te elementy
sprawiają, że zabawa w Evolve trzyma naprawdę wysoki poziom oraz,
co ważniejsze - ma unikalny klimat i smak. Następuje znakomita
immersja gracza ze światem gry, i naprawdę czujemy się jakbyśmy
polowali na nieprzewidywalnego kolosa (lub sami nim byli) na dzikiej
i niebezpiecznej planecie, gdzie wszystko chce Cię pożreć lub po
prostu rozszarpać na strzępy. Jednak nawet mimo tego klimatu i
dobrej zabawy, stan gry jest daleki od zadowalającego..
And again,
and again, and again, and again...
Pierwszym co sprawia podczas zabawy problem, to
powtarzalność całej gry. Jak napisałem wcześniej, gameplay na
papierze oraz po pierwszych godzinach jest niesamowicie przyjemny,
oraz znakomicie wprowadza w mechanikę oraz świat gry. Problemy
pojawiają się natomiast po wprowadzeniu, zapoznaniu się z mapami,
oraz pierwszych 8 czy 10 godzinach gry. Każdy mecz sprawia dokładnie
takie samo wrażenie, wedle podobnych schematów – może trafimy na
gracza-Bestię, który będzie próbował wziąć Łowców z
zaskoczenia i zabić ich na początku meczu, co kończy się 3-5
minutową wymianą ognia. Ale istnieje też możliwość, że
będziemy walczyć z kimś kto przez wszystkie poziomy "ewolucji"
będzie się chować po krzakach i uciekać przed drużyną Łowców,
co sprowadza grę do 15-20 minut szalonego biegania po całej mapie i
krótkiej wymiany ognia na końcu. A design map wcale nie pomaga w
zwalczaniu monotonii, bowiem każda jedna z nich sprawia wrażenie
kopii, tylko pokrytej inną teksturą oraz z innymi efektami
pogodowymi. Nie żartuję – las, bagno, mapka zimowa, na wszystkich
gra się tak samo, występują te same typy flory i fauny, oraz na
każdej z nich jest ta sama budowa terenu. Jest jednak coś jeszcze
gorszego, co bez wątpienia stanowi obecnie największy problem dla
wszystkich graczy – jest to kompletny brak balansu postaci,
połączony z dennym systemem rozwoju. Co śmieszniejsze, nie jest to
do końca tak, że są postacie "słabe" i "mocne"
– bardziej chodzi o fakt, że są postacie, które są
zrównoważone, takie, które są z grubsza bezużyteczne w
większości gier oraz niektóre, które znajdują się jakby nie w
swojej klasie. Hank jest absolutnie beznadziejnym Supportem, jednak
wspaniale pełni rolę semi-DPS z uwagi na swoje działo laserowe.
Maggie ma marny karabin i "psa" – może i ten zwierz jest uroczy, jednak AI które nim steruje jest
na poziomie ameby, blokując zwierzaka na każdej górce. Natomiast
Harpoon Gun Griffina dostaje order najbardziej bezużytecznej i
bezsensownej broni w całej grze. Lista się ciągnie dalej, jednak
chcę przejść do jeszcze bardziej bolesnego problemu, który dotyka
Bestie – bowiem pośród bestii równość już zupełnie nie
istnieje, i zdolności Wraitha są tak bardzo przesadzone, że
wygrana przeciwko niemu na niektórych mapach nie jest chyba możliwa.
Wytrzymałość prawie Goliatha, zdolności DPS prawie Krakena, do
tego umiejętność tworzenia iluzji i znikania z pola widzenia.
Początkowo nie mogłem uwierzyć, jak bardzo Wraith odstaje od
swoich potwornych kolegów, tym bardziej że Goliath oraz Kraken są
w miarę zrównoważeni oraz walka przeciwko nim jest uczciwa, bez
wrażenia bycia wgniatanym w ziemię. Przy tym nie należy również
zapomnieć o systemie rozwoju postaci i klas, który wręcz zmusza
gracza do korzystania ze wszystkich zdolności wszystkich postaci w
klasach – także tych zupełnie bezsensownych, albo bardzo
sytuacyjnych. A że każdy gracz chce rozwijać swoje postaci oraz
odblokować skiny czy emblematy – sprawia to, że możemy w zespole
trafić na gracza, który woli rozwijać swoją postać poprzez
bezsensowne strzelanie Harpunem w Goliatha 15 razy zamiast
rzeczywiście pomóc zespołowi zabić potwora. I należy postawić
pytanie - czy to ten gracz jest tutaj egoistą, czy może problem
tkwi w tym jak wykreowany został system rozwoju? Moim zdaniem jest
to tylko i wyłącznie wina gry, która nakłania graczy do
"korzystania ze wszystkiego", nawet z tych przedmiotów,
których używa się średnio raz na cały mecz. Zupełnie inną
kwestią jest jednak, jak Evolve się prezentuje..
Ready or not
– here we go!
Świat oraz design Evolve jest piękny. Nie żeby był
jakiś szczególnie oryginalny, uzbrojenie i pojazdy stanowią tylko
delikatną wariację standardowych wzorów znanych z dowolnego filmu,
serialu czy gry w tematyce Sci-fi, podobnie z archetypami postaci,
które raczej nie są wyjątkowe i unikalne. Nie zmienia to jednak
faktu że graficznie produkcja Turtle Rock prezentuje najwyższy
możliwy poziom, oraz stanowi prawdziwą ucztę dla oczu. Ilość
efektów i detali na mapach, jakość tekstur, interakcja – świat
Evolve jest żywy, na co także wpływ ma bardzo pokaźna ilość
"neutralnej" flory i fauny upakowana na jedną mapkę. A
Bestie? Ich zdolności, wygląd oraz animacje to jest czysta poezja,
która tylko pomaga w budowaniu uczucia że kierujemy bądź walczymy
przeciw ogromnemu potworowi rodem z najgorszych koszmarów. Nie
gorzej jest z oprawą dźwiękową, która w dodatku pełni bardzo
dużą rolę podczas meczy – przepłoszone zwierzęta będą
ryczeć, drzewa potrącone przez Bestię trzeszczeć, a plecaki
odrzutowe Łowców mogą zdradzić ich pozycję. Szkoda tylko, że
stopień dopracowania gry jest raczej taki sobie. Optymalizacja do
ostatniej łatki leżała, spowalniając produkcję nawet na bardzo
mocnych konfiguracjach PC, podczas cutscenek dochodziło do bugów
dźwiękowych, a także parę razy zostałem wyrzucony do pulpitu
przez błąd aplikacji. Ostatni patch naprawił większość
problemów, sprawiając że na konfiguracji minimalnej i zalecanej
rzeczywiście da się komfortowo na odpowiednich ustawieniach grać,
jednak został on udostępniony około dwa tygodnie po premierze –
innymi słowy, późno jak diabli. Ostatnią kwestią którą należy
poruszyć jest "głośna" afera związana ze sklepem DLC ze
skórkami – i nie potrafię odpowiedzieć inaczej jak pogratulować
Turtle Rock za potraktowanie całej sprawy z Downloadable Content w
odpowiedni sposób, zgodny z tym, z jakim zamysłem powstały DLC.
Takiemu podejściu przyklaskuję – gdzie jedynymi DLC są
kosmetyczne zabawki, skórki, zmiany kolorów czy Exp Boostery. A już
z pewnością bardziej uczciwe jest takie podejście do klienta niż
wypuszczanie paczek map, jak to robi DICE ze swoimi Battlefieldami. W
Evolve wszystkie nowe mapy będą udostępniane za darmo, wraz z
kolejnymi aktualizacjami do gry. Nieco gorzej jest z Bestiami,
ponieważ kolejne mają już być płatne, i to niemało - nie
zmienia to jednak faktu, że twórcy będą graczom dawać nową
zawartość, i to ważną, pokaźną, bez potrzeby dalszego
opróżniania portfela konsumenta.
Happy
hunting?
Evolve, niestety, nieco rozczarowuje przy bliższym
kontakcie. Gra sprawia świetne pierwsze wrażenie, żeby potem tylko
denerwować brakiem balansu, małą ilością zawartości i ogólną
monotonią podczas dłuższych sesji. Czy uważam Evolve za zły
zakup? Niekoniecznie, sam bawiłem (i bawię) się przy nim świetnie,
w krótkich sesjach, godzinkę-dwie wieczorem od czasu do czasu.
Sądzę że jest to świetna pozycja dla tych, którzy są zmęczeni Battlefieldem czy Call of Duty, oraz "wygrali"
się już w Titanfalla – który to również chciał odświeżyć
gatunek FPS'ów. Dla pozostałych z Was – radzę na razie wstrzymać się z zakupem, poczekać na obniżkę lub wypuszczenie
pierwszych łatek z nowymi mapami, które może nieco zerwą z nudą
dominującą na wszystkich dotychczasowych. Owszem, jest to gra
wybijająca się ponad przeciętność, oferująca doświadczenie
Multiplayer z nieco innej beczki, jednak cierpi na brak balansu, mało
zawartości, słaby tryb Single Player i kiepski system rozwoju
postaci. Za 60-80 zł byłby to świetny zakup, któremu ewentualne błędy można po prostu darować, jednak w cenie
pełnego release'u, nawet nieco wyższej – nie do końca warto.
Moja
ocena: 6/10
+ świetna
grafika i udźwiękowienie
+ rozgrywka wymuszająca rzeczywistą kooperację
+ świetne, unikalne przeżycie Multiplayer..
- ..które nudzi się po paru godzinach
- problemy z optymalizacją
- kompletny brak balansu postaci
- skromna kampania i słaby tryb Single Player
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz