Piąta część sagi Splinter Cell powstawała w niewyobrażalnych bólach, częściowo z uwagi na problemy wewnętrzne Ubisoftu, a częściowo poprzez fakt, iż poprzednia odsłona gry - Double Agent - zebrała bardzo niepochlebne recenzje. Tak więc gra była domyślnie tworzona tylko jako "kolejny Splinter Cell", potem projekt zawieszono, a następnie, kiedy go odnowiono, trzeba było dużą część pracy zacząć od początku - zadecydowano o zmianie silnika graficznego, mechaniki rozgrywki oraz "unowocześnienia" samego zamysłu produkcji. Gotowy produkt podzielił graczy na dwa obozy - zatwardziałych fanów starych części sagi, którzy uważali Conviction za produkcję za szybką, i zbyt prostą, oraz na osoby, którym nowy model rozgrywki przypadł do gustu bardziej, niż oryginał.. A kto ma rację ?
Akcja gry rozpoczyna się niedługo po poprzedniej odsłonie - Sam Fisher, po zabiciu swojego przyjaciela, Lamberta, odchodzi z organizacji Third Echelon, oraz rozpoczyna własne śledztwo, mające na celu odnalezienie osób odpowiedzialnych za śmierć swojej córki. Jednakże przeszłość cały czas za nim podąża, i w międzyczasie główny bohater zostaje wplątany w spisek zagrażający życiu Pani Prezydent Stanów Zjednoczonych. Fabuła gry zasługuje na dużą pochwałę - jest ciekawa, wciąga, przy tym, wbrew pozorom, wcale nie jest oklepana i przewidywalna, mimo, że niestety nieco za krótka - grę na normalnym poziomie trudności da się ukończyć spokojnie w 10 godzin. Co prawda, jest dodatkowo osobna kampania do trybu Kooperacji, oraz zwykły multiplayer z wieloma dość oryginalnymi trybami rozgrywki, jednakże nie rekompensuje to faktu, że główne danie - czyli kampania - jest po prostu dość skromne. Natomiast największym zaskoczeniem - pozytywnym - jest jednak zupełna zmiana charakteru i modelu rozgrywki. Splinter Cell od pierwszej do czwartej części pozostawał bardzo powolną, dość trudną i rozbudowaną skradanką, nastawioną na ciągłe ukrywanie się w cieniu, śledzenie ścieżek patrolowych przeciwnika, likwidowanie źródeł światła oraz ciche "odstrzeliwanie" pojedynczych wrogów. Nowa odsłona gwarantuje zupełnie inne, bardziej zróżnicowane i intensywne przeżycia. Forma rozgrywki wizualnie najbardziej przypomina filmy z serii "Tożsamość Bourne'a", "Mission Impossible", albo seriale sensacyjne. Jest szybko, kinowo, mniej jest elementów skradania, pojawia się natomiast walka wręcz, oraz system "Mark and Execute", który pozwala nam natychmiastowo zabić paru oponentów pod rząd. Dodatkowo mamy dość dużą gamę używalnych elementów otoczenia, obecny jest system osłon, oraz możliwość szybkiego przebiegania między nimi, a także gadżety i ulepszanie posiadanej broni (dość skromne, ale jednak). Nasz bohater, po odejściu z Organizacji, do której należał, nauczył się działać szybciej, bardziej efektownie, oraz bez używania niektórych rządowych zabawek, będących elementem rozpoznawalnym serii (specjalny karabin, noktowizor). Moim zdaniem ten zabieg wyszedł serii na dobre - gra jest teraz przyjemniejsza, bardziej przystępna, szybsza, oraz ciekawsza. Chce nam się grać, chcemy kombinować oraz korzystać z nowego systemu rozgrywki, bowiem czujemy się, jak bohater filmu akcji, który potrafi całkiem nieźle walczyć wręcz, ma dodatkowo broń palną, oraz z czasem zyskuje dostęp do całkiem ciekawych gadżetów. Conviction, względem "Chaos Theory" oraz "Double Agenta" jest po prostu produkcją, która bardziej przyciąga do ekranu, gwarantuje bardziej efektowne widoki oraz intensywniejsze przeżycia. Nie jesteśmy zmuszeni do siedzenia w kącie i patrzenia przez parę minut na ścieżki, po których się przechadzają oponenci - możemy między nich wskoczyć, szybkim ciosem obezwładnić pierwszego, pistoletem powalić następnego, "Mark and Execute" zabić następnych trzech-czterech, użyć granatu błyskowego oraz z powrotem zniknąć w cieniu, żeby uderzyć z innej strony. Miodność takich akcji sięga zenitu, oraz przyciąga do ekranu z niesamowitą siłą. Tak samo na pochwałę zasługuje grafika gry - jest to Unreal Engine 3, ale ulepszony w tak dużym stopniu, że niemalże nie widać wiekowego już pochodzenia - mamy piękne efekty (wybuchy takie, że czuć swąd spalonych własnych brwi), świetne animacje (w szczególności walki wręcz), piękne, detaliczne modele oraz zachwycająco wykonane, zróżnicowane otoczenie. Podobnie z oprawą dźwiękową - świetny ambient, doskonale brzmiące strzały i wybuchy, oraz bardzo dobre głosy postaci.
"Splinter Cell - Conviction" jest powiewem świeżości w serii, oraz zapowiedzią nowych, ciekawszych czasów dla Sama Fishera. Niestety, w moim odczuciu ta odsłona to jest tylko przedsmak i próbka przed kolejną częścią gry, "Blacklist", która ma być dłuższa i jeszcze bardziej rozbudowana. Tym niemniej, pomimo krótkiej kampanii, gra jest warta polecenia - gwarantuje nam szybką akcję, wciągającą rozgrywkę i ciekawą fabułę, a wszystko podane w ładnej oprawie graficznej oraz bardzo przystępnej formie. Kampania Single Player + kooperacyjna zapewni nam około 15 godzin zabawy, potem pozostaje zabawa ze znajomym, czy to w co-op, czy w zwykłym multi. Oceniam grę na 8-/10, oraz zachęcam do jej kupna - kosztuje obecnie około 40 zł, a za taką cenę jak najbardziej warto.