czwartek, 25 czerwca 2015

Batman: Arkham Knight-Fail!

  
zdj via Machinima

Dla mnie historia z Batman: Arkham Knight zakończyła się już przed premierą i aferą związaną z karygodnym stanem produkcji na PC. Kiedy tylko zobaczyłem, że każdy jeden element uniwersum Gotham poza Batmanem został karygodnie usunięty z gry, żeby umieścić go w Season Pass, kosztującym 40 dolarów (to jest ponad 140 zł – tyle co nowa gra..), to najzwyczajniej w świecie stwierdziłem, że tej gry kupować na premierę po prostu się nie opłaca. Wydawanie 120-150 zł na "dziurawą" grę, w której wszyscy "ważni" poza Bruce'em Waynem – Red Hood, Batgirl, Nightwing, Harley Quinn – są tylko okienkami reklamowymi "daj nam więcej kasy, to nimi zagrasz" uważam za głupotę. Przywykłem nawet do DLC, pogodziłem się już z faktem że jest to rzeczywistość branży gier i nic tego nie zmieni. Kiedy jednak Rocksteady oraz WB Games wykrawają wielkie – i ważne - kawałki zawartości od podstawowego produktu, oraz liczą sobie za to cenę nowej gry – w takiej sytuacji należy zagłosować portfelem, oraz sprzeciwić się taktykom marketingowym, które są chore. Jednak nie piszę do Was tylko, by ponarzekać na DLCki, ale żeby każdy z Was mógł się cieszyć, że WB Games dostali za swoje, oraz zostali zmuszeni do wycofania gry ze sprzedaży w celu jej naprawy – co nie wydarzyło się od wielu lat.



  Stan gry na PC był koszmarny. Spadki FPS, artefakty graficzne, wyskoki do pulpitu – wszystko to niezależnie od konfiguracji komputera, nawet jeżeli kosztował 4-6 tysięcy złotych. Jeszcze gorsze było początkowe podejście WB oraz Rocksteady do stanu produkcji – zamiast wycofać grę od razu, to wydali oświadczenie, w którym zawyżyli (i to dwukrotnie!) wymagania sprzętowe gry, oraz doradzili jak ją uruchomić w płynny sposób – innymi słowy, jak wiele "ficzerów" graficznych wyłączyć, żeby grę uruchomić na komputerze spełniającym wyższe niż rekomendowane wymagania. I twórcy wraz z wydawcą pewnie myśleli, że problem rozwiązali, można opuścić rękawy, wydać łatkę-dwie, pozbierać negatywnego PR i liczyć kasę. Byli w błędzie, ponieważ gracze nie wytrzymali – gniew zbierany przy premierze AC: Unity, Lords of The Fallen, The Evil Within i Mortal Kombat X znalazł olbrzymie ujście podczas premiery Arkham Knight. Średnia ocen 1.4/10 na Metascore oraz 31% procent pozytywnych opinii na Steam – brzmi naprawdę kiepsko, jednak bez wątpienia największe znaczenie ma tutaj świeża jeszcze funkcja Steam Refund, dzięki której WB Games (oraz sam Steam) dostali bardzo, bardzo mocno po kieszeni. Na tyle mocno, że doszło do sytuacji w której gra została ze sprzedaży wycofana. Bezterminowo, bo przecież nie wiadomo ile potrwa naprawa tego, co zostało koncertowo spartolone przez Iron Galaxy Studios, które zajmowało się portem PC – oraz miało na wykonanie go 2 miesiące czasu. Pewnie, można tutaj polemizować czyja to naprawdę wina – Rocksteady że nie zajęli się portem sami, Iron Galaxy że się zgodził na nierealny termin wykonania zlecenia, czy WB Games którzy taki termin zlecenia nadali (ja się skłaniam ku temu ostatniemu).
I uważam, że rozwiązanie całej sytuacji jest znakomite – gracze pokazali, że mają dość szemranych taktyk, portów robionych na "odwal się", oraz bycia traktowanym jak dojące pieniędzmi bydło ze strony Wielkich Wydawców. Dzięki pomocy Steam Refund, niezależnych dziennikarzy, YouTuberów, serwisów pokroju Metacritic – daliśmy wyraźny sygnał, że nie pozwolimy na pewne rzeczy, oraz możemy zagrozić czymś o wiele boleśniejszym niż "negatywny PR". I pokazaliśmy to nie tylko WB Games, które pewnie pomyśli dwa razy zanim wyda kolejny port PC pokroju Arkham Knight czy Mortal Kombat – jest to znak dla wszystkich wydawców i twórców. Pokazaliśmy przez ostatnie dni EA, że nie może dojść do premiery takiej jaki był Battlefield 4. Daliśmy znać Ubisoftowi że kolejne AC: Unity zakończy się dla nich utratą milionów. Zasygnalizowaliśmy Bethesdzie, że nie zdzierżymy następnego The Evil Within czy Wolfenstein: The Old Blood. Bo gracze, zwyczajnie rzecz biorąc, mogą wiele, jeszcze więcej teraz, i koniec końców – to klient ma zawsze rację i to za jego satysfakcję branża gier otrzymuje pieniądze.



  Tak na koniec, coś czego już powinniście się domyślić, jednak wolę to wyrazić jasno – nie kupujcie Arkham Knight, które leży w pudełkach na półkach sklepowych. Nie dajcie się skusić bonusami Empiku czy Saturna, niech Was nie zwiedzie piękny box art ani logo Batmana. Z powodów, które napisałem wyżej, ba – wersja pudełkowa gry w dodatku nie działa, z 5 płyt DVD instaluje się łącznie 7 GB, reszta musi zostać "dociągnięta" ze Steam – innymi słowy, jakieś 26-30 GB transferu. Mam tylko cichą nadzieję że polski wydawca - Cenega – pójdzie po rozum do głowy oraz wycofa grę ze sklepowych półek. Zarówno żeby wypalić inne, działające płyty DVD, oraz poczekać na właściwą premierę produkcji na PC, która pewnie nadejdzie w przeciągu dwóch-trzech miesięcy. Jeżeli jednak sprawa zostałaby olana przez sklepy i wydawcę, to proszę Was o odwrócenie wzroku na widok pudełka z Arkham Knight. Jeżeli kochacie Batmana równie mocno jak ja, to najlepiej pieniądze przeznaczone na grę (nawet o wiele mniej) wydacie w księgarni, na komiks w twardej oprawie – wszak mamy piękne, polskie wydania zarówno New 52, Ziemi Jeden, czy też "Mrocznego Odbicia" w scenariuszu Scotta Snydera. I to będzie dla Was o niebo lepszy zakup niż gra podziurawiona przez DLC, w którą w dodatku niemal nie da się grać.