czwartek, 3 listopada 2016

Moja Gra Roku (?): Deus Ex: Mankind Divided



Wydany w 2011 roku Deus Ex: Human Revolution stanowi jedną z moich ulubionych gier poprzedniej generacji. Świetna fabuła, wolność w doborze środków oraz satysfakcjonujące przeniesienie idei Deus Ex w Next-Gen sprawiły, że przy grze spędziłem dobrych 80-90 godzin, przechodząc ją czterokrotnie. Oczywiście, nie była to gra perfekcyjna a im dłużej w nią grałem, tym więcej znajdowałem pęknięć w formie. Trzeci akt delikatnie kulał, większość postaci mimo że naprawdę dobrze napisana - to była dość przewidywalna, a gameplay zbyt często i zbyt intensywnie chylił się ku Shooterowi z elementami RPG bardziej niż cyberpunkowej grze Role-Playing z prawdziwego zdarzenia. Stąd też moje oczekiwania względem Mankind Divided nie były jakoś szczególnie zawyżone, bo spodziewałem się "więcej tego samego" - solidnej, ciekawej gry akcji i możliwości spędzenia następnych kilkudziesięciu godzin w skórze Adama Jensena. Po samym tytule recenzji możecie się jednak zorientować, że nowa odsłona serii oferuje o wiele więcej niż mogłem od niej oczekiwać.. 


"You just have to let go, and embrace what You've become."

  Od zakończenia Human Revolution minęły dwa lata - po wydarzeniach na Panchei i włączeniu czipów wprowadzających Augmentowanych w morderczy szał, "ulepszeni ludzie" cierpią na represje i agresję ze strony "czystej" części społeczeństwa. Odrzuceni, aresztowani i umieszczani w gettach zaczynają uderzać w ludzkość za pomocą ataków terrorystycznych, bez świadomości że ktoś nad nimi bezlitośnie pociąga za wszystkie sznurki, chcąc raz na zawsze zniszczyć ideę "Ludzkiej Augmentacji". Pośrodku tego konfliktu stoi Adam Jensen, który po zakończeniu poprzedniej odsłony i odzyskaniu zdrowia w jednostce medycznej na Alasce zostaje agentem ugrupowania TF29, stanowiącego część Interpolu. Po ataku bombowym w Pradze bohater musi odkryć tajemnicę stojącą za tytułowym "Podziałem Ludzkości" i ponownie trafić na ślad Iluminatów, wdając się z nimi w kolejną morderczą grę. 
  Tyle można spokojnie przekazać bez ryzyka zepsucia zabawy, a wierzcie mi - nie chcę Wam w tym przypadku ujawniać więcej, niż to absolutnie konieczne. Miałem swoje pretensje do Human Revolution, i dobrze widzieć że twórcy też je dostrzegli, oraz zlikwidowali w kontynuacji. Najnowszy Deus Ex stanowi bowiem bardzo solidną intrygę, opowiedzianą w odpowiedni, subtelny sposób i zapełnioną po brzegi niesamowicie interesującymi, oryginalnymi postaciami po każdej stronie konfliktu. Zamiast prób stworzenia hybrydy thrillera z filmem akcji, Mankind Divided stawia wszystko na inteligentną i trudną do przejrzenia tajemnicę kryjącą się za wydarzeniami na ekranie, którą próbujemy rozwiązać w ciemnych zaułkach Pragi i nie tylko, wchodząc w interakcję ze światem, który tym razem sprawia naprawdę rzeczywiste i przekonujące wrażenie. Miasto, w którym dzieje się większość akcji gry stanowi żyjące, niesamowicie interaktywne miejsce, które zmienia się i rozwija w miarę naszych postępów w grze. Takie miejsce, w którym możemy spędzić całe godziny, idąc za tropem znalezionym w opuszczonym mieszkaniu albo przy zwłokach w kanałach - bez zaznaczania i wpisu w dzienniku, jednak stanowiącym swego rodzaju misję poboczną prowadzoną w naturalny, opierający się na percepcji sposób. Kiedy jednak decydujemy się na powrót do głównej linii fabularnej, to mamy do czynienia z narracją która potrafi naprawdę niesamowicie wciągnąć, zainteresować i bez wątpienia zaskoczyć suspensem czy nieprzewidywalnym zwrotem akcji. Dzięki temu o wiele mocniej sympatyzowałem też z postaciami, które Jensen spotyka na swojej drodze - a przy tym żadnej z nich do końca nie ufałem, bo gra umiejętnie podrzuca Nam argumenty "za", i "przeciw" danemu sojusznikowi, sugerując że w machinacje Iluminatów może być zamieszany każdy, po obu stronach konfliktu.


"The world has changed. Old rules no longer apply."

  Na papierze Mankind Divided stanowi naturalną kontynuację oraz rozbudowanie rozgrywki stworzonej na potrzeby Human Revolution. Ten sam system osłon, to samo zgrabne połączenie skradania ze strzelaniem, ten sam system dialogów i ekwipunek. Co natomiast stanowi największą różnicę pomiędzy najnowszą a poprzednią odsłoną Deus Ex, to wykorzystanie tej rozgrywki, zmieniając jednak centrum zabawy. Jak pisałem wyżej, problem ostatniego Deus Exa polegał na delikatnym przeciążeniu elementów akcji kosztem elementów Role-Playing. Była to owszem, znakomita skradanka i gra akcji, jednak posiadała zdecydowanie za mało ponad te dwa elementy. Mankind Divided natomiast jest, cóż,. RPG z prawdziwego zdarzenia, połączonym z elementami gry przygodowej o wiele mocniej niż jakąkolwiek akcją. Dla niektórych z Was może to być wada, dla mnie jednak jest to ogromna zaleta, przypominająca mi o czasach dawno minionych. Takich jak Fallout 2, czy Torment - gdzie misje to nie były strzelnice w różnych smakach, bądź preteksty do mordowania, tylko możliwość sprawdzenia naszych zdolności ponad percepcję ręka-oko. Tak zadania główne, jak i poboczne - niemal nie polegają tutaj na trywializmach typu "wejdź i zabij wszystko", stawiając zamiast tego na głębsze, dzięki czemu bardziej immersyjne podejście do rozgrywki. Pojawiają się tutaj zadania pokroju ogromnego śledztwa w sprawie zabicia dziennikarza, włamanie do banku celem znalezienia skrytki Tai-Yong Medical udając przechodnia zainteresowanego założeniem konta, rozwiązanie tajemnicy pewnego dziwnego miejsca w kanałach, nawiązanie kontaktu z podziemną komórką "mediów niezależnych" i wiele wiele innych, równie ciekawych wątków. Jak widzicie, żadne z tych zadań nie jest standardową side-contentową sztampą, a nowy Deus Ex wprowadza jeszcze bardzo wiele do ich egzekucji. Zmusza do logicznego myślenia, szukania alternatywnych i logicznych rozwiązań, wychylenia głowy ponad wybór pomiędzy opcją "Gun's Blazing" a "Stealthy Ninja". I tak jak owszem, gra nie jest ponad elementy akcji czy standardowy "Tactical Espionage", tak w tym przypadku na nie zasługuje, i stanowi ekscytujący dodatek zamiast mętnego dania głównego, sprawiając że strzelaniny czy pościgi mają rzeczywisty ciężar i wpływ na narrację. 
Nawet rozwój postaci został zmieniony, by udostępnić do rąk gracza więcej narzędzi, oraz system który pozytywnie wpływa na przekonanie Nas, że nie możemy być "mistrzami wszystkiego". Nowe augmentacje jak działo miotające ładunkiem EMP czy Zdalne Hakowanie przeciążają Jensena, w związku z czym musimy część z nich wyłączyć, zwiększając tym samym stabilność systemu. I może są nadal w grze zdolności które stanowią element wyłącznie "do odstrzału", jednak w dalszej części gry jest to rzeczywiście trudny i ciekawy element zarządzania postacią, który zmusza do pełnego wyspecjalizowania w jednym stylu zabawy. Pomaga także fakt, że nowy Deus Ex jest grą wyraźnie trudniejszą niż poprzedniczka, co bardzo chwalę. Strzelaniny są o wiele cięższe, przeciwnicy inteligentniejsi i bardziej spostrzegawczy, a używanie augmentacji bardzo szybko pochłania zasoby baterii. 


"The promise of a Golden Age is over!" 

  Poza kampanią na płycie znalazło się miejsce na jeden dodatkowy tryb - "Breach", który stanowi klimatem pokrewną TRON-owi mini-grę polegającą na włamywaniu się do systemów korporacji poprzez połączenie skradania, hakowania i strzelania. Stanowi on swego rodzaju rekompensatę dla osób rozczarowanych ilością "akcji" w kampanii. Mamy w nim bardzo rozsądną ilość całkiem skomplikowanych i ciekawych misji wykreowanych w fajnej stylistyce, które rozbudowują doświadczenia z grą o kilka dodatkowych ciekawostek i interesujących godzin spędzonych na zabawie. 
  Niektórzy z Was pewnie bardzo dużo słyszeli na temat jednej kontrowersji - długości gry. Sam problem wyeliminowałem w skuteczny, niezaprzeczalny sposób - porównałem czas gry do Human Revolution. I wiecie co? Obie trwają mniej więcej tyle samo. Średnia, z jaką zawsze kończyłem poprzedniczkę wynosiła w okolicach 16-18 godzin w zależności od poziomu trudności i wyboru opcji "Skradania" albo "Strzelania". Według licznika Mankind Divided ukończyłem w 17. I nie dość, że moim zdaniem jest to satysfakcjonująca ilość czasu patrząc na nią zarówno samodzielnie, jak i w porównaniu do ostatniej odsłony, to jestem gotów poświęcić jedną (statystycznie) godzinę zabawy by mieć doświadczenie, które jest po prostu lepsze w każdym aspekcie.


"I once thought I could save the world. Now look at it."

  Mankind Divided opiera się na technologii nowego silnika Dawn Engine, stworzonego specjalnie na potrzeby gry. Charakterystyczny dla poprzedniczki złoty filtr i wszechobecne uczucie ciasnoty ustąpiły miejsca prawdziwie next-genowej graficie, znakomitemu oświetleniu oraz ekspansywnym, rozbudowanym terenom do zabawy. Pod kątem wizualnym nie ma się do czego przyczepić - piękna, oryginalna pod względem stylu gra przedstawiająca ciekawą wizję Cyberpunkowej przyszłości. Do tego realistycznie wykonane, charakterystyczne postacie i ładne modele każdego elementu - od budynków aż po trzymaną broń - i mamy grę która w pełni potrafi pokazać potencjał nowej generacji konsol i najmocniejszych komputerów osobistych. Tak naprawdę jedyną wadą, jaką w sferze wizualnej potrafię znaleźć, to lipsync - który jest tak zły, że aż całkiem zabawny. Postacie nie tylko mówią głosem niezbyt dopasowanym do ruchu warg, ale też jakby gestykulują i poruszają głową kompletnie nie w rytm rozmowy - jakby kwestie dialogowe były stworzone bez porozumienia z animatorami. Nie jest to jednak wielki problem, zwłaszcza że same głosy zostały podłożone i dopasowane znakomicie. Nie tylko Adam Jensen, w którego ponownie wciela się charakterystyczny Elias Toufexis - ale cała obsada wykonała doskonałą pracę, za którą należą się wielkie brawa. To samo tyczy się reszty oprawy dźwiękowej - tak muzyka, jak i uzbrojenie, jak wszystkie inne elementy.


"So much pain. So many lies. That darkness must end."

  Naprawdę wiele minęło lat od kiedy grałem w tak znakomitą, oddaną narracji produkcję. Taką, która w najlepszy sposób przypomina mi o erze gier RPG dawno zapomnianej - erze gier takich jak Fallout 2 czy pierwszy Deus Ex. Gdzie nie jest najważniejsze zdobywane doświadczenie, wymaksowana pukawka i zdolność mordowania przeciwników z nadludzką precyzją. Mankind Divided zamiast tych elementów stawia na opowiedzenie interesującej, rozbudowanej historii i prawdziwy Role-Playing - wcielenie się w rolę Adama Jensena w jego wiecznej krucjacie, poszukując prawdy i tajemniczych ludzi za żelazną kurtyną. A przy tym wykreowanie świata, który nie ma służyć wyłącznie jako platforma do rozgrywki, tylko odwrotnie - to rozgrywka ma służyć eksploracji i interakcji ze światem przedstawionym. 
Miałem bardzo nikłą nadzieję, że jakakolwiek produkcja w tym roku stanie chociaż blisko Dark Souls 3 w moim rankingu, jednak Mankind Divided się to udało. Nie da się ukryć - mimo kontrowersji, pasywnej opcji mikropłatności i bardzo cliffhangerowego zakończenia - że jest to jeden z najlepszych RPGów akcji, w jakie grałem w życiu. Taki, który z mojej perspektywy może stanowić wzór dla innych produkcji tego typu - chcąc być może przywrócić erę ambicji i głębi do uniwersum RPG. Nawet zeszłoroczny Pillars of Eternity w sferze gameplay był produkcją bliższą Baldur's Gate - opierający się w większości na walce i zarządzaniu statystykami. Nowy Deus Ex zachwyca mnie tym, że idzie krok dalej. Statystyki nie są tutaj liczone wyłącznie pod kątem zabijania, bądź środków do zabijania. Nie szukamy tutaj panicznie ulepszeń do broni, żeby poradzić sobie z salą pełną oponentów czy bossem - zamiast tego pistolety i karabiny traktując raczej jako środek pomagający w eksploracji Pragi i okolic. I konstrukcję zabawy, która nie chce Nas panicznie prowadzić za rękę w obawie że coś ominiemy, preferując zamiast tego dać Nam się zgubić, zaszaleć, próbować, zrobić coś głupiego i odnaleźć interesujący trop w najzwyklejszym PDA, który będziemy śledzić później godzinami.
Parafrazując kultową już wypowiedź Jensena: "I always asked for this". 



Moja ocena: 10/10
+ znakomita konstrukcja świata
+ ogromna siła zawarta w narracji i ambitnym podejściu do prowadzenia fabuły
+ porzucenie niektórych elementów akcji na rzecz bardziej przemyślanego doświadczenia
+ gameplay stanowiący naturalne rozwinięcie Human Revolution
+ emocjonujące, perfekcyjnie poprowadzone zakończenie
+ tryb Breach
+ grafika, udźwiękowienie
+ ilość zawartości, połączona z ogromnym replayability
+ przywrócenie idei gry RPG, w której walka nie jest elementem centalnym